środa, 28 stycznia 2015

Rozdział XVII - Osiem lat

 Ostatnio cały swój wolny czas spędzałam z Veronicą. Chodziłyśmy na zakupy, basen, obiady, ja przychodziłam do niej i ona do mnie. W sumie nic nienormalnego. Poznałam jej znajomych. Tom, Jeff i Angelica byli... Jakby to określić... Uzupełniali ją. Kiedy Veronica byłą nieśmiała, Angelica miała w sobie odwagę do skakania w przepaść. Mała i drobna dziewczynka przy muskularnym i prawie dwumetrowym wielkoludzie Jeffie. No i słodka i urocza przy opryskliwym i aroganckim Tomie. Go chyba nie umiałam ścierpieć. Nie przeszkadzał mi, dopóki się nie odzywał. Jednak jak już utworzył tą swoją gębę... Szkoda gadać.
 Swoją drogą ostatnio ja spałam u Veronici, kiedy kuzyn chciał mieć wolny dom (ciekawe czemu?), więc tym razem zaprosiłam ją do siebie.
 Siedziałam na swojej kanapie, kiedy ta przeglądała moje czasopisma mangowe. A potem podniosła głowę, przez co jej włosy delikatnie zafalowały. Spojrzała na półkę z mangami i zaraz do nich podeszła. Śmieszy mnie to, że sięgnęła do wyższej półki, kiedy ja robię to na palcach. Ugh. Mówiłam już, że nie lubię swojego względu pod tym względem? Z metrem pięćdziesiąt pięć za dużo nie jestem w stanie zrobić.
 - Nie mówiłaś, że jesteś Otaku - powiedziała i sięgnęła po jakieś gejowskie porno. Moja cała półka jest w tym, zwłaszcza, że wolałam takich mang nie zostawiać w domu.
 - Nie pytałaś - odpowiedziałam z uśmiechem i wzruszyłam ramieniem. - Też jesteś? - zapytałam z ciekawości.
  - Może otaku bym się nie nazwała, ale lubię od czasu do czasu obejrzeć jakieś dobre anime, czy poczytać mangi - odpowiedziała i wzruszyła ramieniem, przekartkowując mangę. Zatrzymała się na którejś stronie i przejrzała ją oczami. - Cała kolekcja yaoi, co? - zapytała i roześmiała się, zamykając komiks.
 - Niestety - powiedziałam i odwróciłam od niej oczy, kładąc się na łóżku.
 - Czemu niby niestety? - zapytała i usiadła obok mnie, na brzegu łóżka. Dźgnęła mnie palcem pod żebro, więc roześmiałam się i zrobiłam jakiś dziwny ruch, który można było nazwać obroną przed następnymi atakami.
 - Bo to trochę chore, jak widzisz chłopaków i myślisz, który to seme, a który uke -  powiedziałam i zamknęłam na chwilę oczy. - Swoją drogą kiedyś miałam dobrego przyjaciela geja, który miał swojego chłopaka - powiedziałam i uśmiechnęłam się na samą myśl o Michaelu i Fabianie.
 - Zazdroszczę - rzuciła i odchyliła się do tyłu, kładąc plecy na moim brzuchu i wygięła się, żeby położyć głowę na pościeli. Kolejny raz dzisiaj roześmiałam się i położyłam rękę na jej brzuchu dla mojej, czystej wygody. - U mnie w klasie w gimnazjum takich dwóch było, co się jak para zachowywali, ale jeden był hetero na pewno, a drugi taki pod bi podchodził - powiedziała i puściła do mnie oko.
 Kiedy ze mnie zeszła, odpaliłam papierosa. I zeszłam na dół. Zdziwiłam się trochę, kiedy nie zauważyłam tutaj nigdzie ani Danny'ego, ani jego chłoptasia. Zrobiłam nam coś do jedzenia, dalej paląc, dopóki nie przyszła do kuchni Veronica.
 - Laara, odłóż to - powiedziała do mnie, przytulając policzek do ściany, a palcem pokazała na papierosa- To niezdrowe. Będziesz miała raka i szybko umrzesz.
 - Tym lepiej - odpowiedziałam i spojrzałam na jej oczy. - Dobra, dobra. Spalę i nie ruszam - powiedziałam i podniosłam ręce w geście poddania się. Zgasiłam papierosa i spojrzałam na Veronicę, która uśmiechnęła się do mnie i przytuliła. Zresztą, ja ją też. Całą resztę wieczoru siedziałyśmy na kanapie, oglądając jakieś gówno w telewizji. I nie sięgnęłam po papierosa. Bo po pierwsze jej to przeszkadza, a po drugie nie chcę żeby się na mnie wkurwiała. Siedziałyśmy chyba do dwudziestej trzeciej, aż Veronica nie zasnęła mi na kolanach. Oczywiście jej tak nie zostawiłam, a zabrałam ją na ręce i zaniosłam do swojego pokoju, gdzie ściągnęłam jej spodnie. Położyłam ją na łóżku i przykryłam kołdrą.
 Sama za to poszłam pod szybki prysznic. Założyłam jakąś koszulkę i świeżą bieliznę, po czym poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą cicho drzwi i przez chwilę siedziałam przy Veronice. Słodka. Uśmiechnęłam się lekko w jej stronę i zaraz podeszłam do swojego biurka. Sięgnęłam po leki nasenne i wyrzuciłam dwie tabletki na rękę. Westchnęłam. To będzie z osiem lat, jak nie umiem bez tego gówna zasnąć. Zagryzłam wargę i podniosłam tabletki do ust, aby następnie je połknąć. Wzięłam colę pod biurkiem i wypiłam kilka łyków.
 Spojrzałam do boku, na duże okno. Patrzyłam na gwiazdy. I samotny księżyc. Oh, ileś my razem przeżyli. Przez pewien czas był chyba nawet jedynym słuchaczem mojego nocnego płaczu. Jednak nie... Tak. Powinnam się zamknąć. Położyłam się do łóżka i odwróciłam twarzą do Veronici. Ta przytuliła się do mnie, a ja przez moment nie miałam pojęcia, co mam zrobić. Jednak po chwili położyłam rękę na jej plecach i przycisnęłam delikatnie do siebie.
 Usłyszałam jeszcze tylko, że ktoś wchodzi, kiedy zasypiałam.
 Rano wstałam koło piątej. Trzy godziny. Nie tak źle. Dopóki Veronica się nie obudziła, siedziałam i leżałam na łóżku, czekając aż ta zacznie się budzić. Aktualnie i tak nie miałam nic lepszego do roboty. A i tak się naczekałam. Była chyba dziewiąta, jak ta otworzyła oczy.
 - Dobry - powiedziała i ziewnęła.
 - Dobry - odpowiedziałam i zabrałam jej kosmyk włosów z twarzy.
 - Która godzina? - zapytała, podnosząc się, po czym przetarła oczy.
 - Po dziewiątej - mruknęłam, na co ta poderwała się do góry.
 - Muszę iść. Późno już. - Mrugnęłam parę razy. Późno? Dziewiąta w niedzielę to dla niej późno?
 - No dobra. Spodnie są na krześle - powiedziałam, widząc, że ta rozgląda się po pokoju. Zaraz się ubrała, założyła bluzę i zabrała swój plecak. Uśmiechnęłam się i zaprowadziłam ją na dół.
 - Dzięki jeszcze raz za przenocowanie.
 - Nie ma sprawy, przyjemność po mojej stronie - ukłoniłam się teatralnie, puszczając do niej oko.
 - Wiesz... Zastanawia mnie tylko... Ale to... Kto to? - zapytała, pokazując na blondyna.
 - Facet kuzyna - powiedziałam, wzruszyłam ramieniem i obejrzałam się, widząc sztylety w oczach chłopaka.
 - Nie jesteśmy razem - mruknął, a ja westchnęłam. Poszedł sobie. Chyba do kuchni. A ja ładnie pożegnałam się z Veronicą. Otrworzyłam jej drzwi.
 - Hej! Veronica! - wykrzyczałam, kiedy ta była już na końcu ogrodu. - Zdzwonimy się potem!? - zapytałam, na co ta pokiwała głową i pokazała słuchawkę z palców. Zamknęłam drzwi i chwilę potem byłam w kuchni.
 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz