środa, 21 stycznia 2015

Rozdział XIV - Kiedyś musi być ten pierwszy raz

 Bardzo przepraszam za czas zwłoki. Nie miałam zbytnio czasu na pisanie Wet Flower, ale już jestem, spokojnie xd Jednak ilość postów będzie trzeba zmniejszyć i jednak będą się pojawiać co dwa dni. Czyli: poniedziałek, środa, piątek. Czasami dodatkowo niedziela, albo sobota, zależy od tego jak wielką ochotę będę miała na pisanie. Tak więc, teraz post:

 Siedziałem dalej z tym facetem, a Oliwiera dalej nie było. Przez moment nawet chciałem wciągać telefon, gdyby Adam nie pociągnął mnie za rękę, przez co znalazłem się swoją twarzą przy jego kroku.
 - Na co czekasz? - zapytał swoim pijackim bełkotem i położył rękę na mojej głowie. Spojrzałem do niego do góry i poczułem strach.
 Pierwszy raz się bałem. I to nie było tak, że ja nie chciałem mu zrobić loda, bo w sumie to to robię od przeszło czterech lat, jednak... Nie wiem, do końca o co mi chodziło. Zabrałem jego rękę i złapałem go za dłoń. Wstałem i zaprowadziłem go do pierwszego, wolnego pokoju, który znalazłem. Nalałem mu do szklanki whisky.
 - Wypij - mruknąłem i widząc, jak ten przechyla całą szklankę, a bursztynowy płyn cieknie mu po brodzie - uśmiechnąłem się szeroko. - Dwie stówy - powiedziałem i wyciągnąłem rękę. Kiedy rzucił mi od razu osiem, westchnąłem i schowałem pieniądze do nerki. Ściągnąłem ją i położyłem gdzieś z boku. Podszedłem do kolesia i rozpiąłem mu spodnie, potem zsunąłem do kolan, a tak samo zrobiłem z bokserkami. Wziąłem go do ręki, a potem od razu do ust. Obrzydzenie. Do niego i do samego siebie. Tylko to czułem. Nic więcej. Żadnego smutku, żadnej pogardy do tej świni, katuszy czy też doła. Nic. Tylko obrzydzenie. I lekki wstyd. Co byłoby gdyby teraz zobaczyłby mnie Oliwier? Co powiedziałby, widząc, że obciągam jakiemuś kolesiowi? Przez niego przestanę być dochodowy.
 Adam przycisnął mnie do siebie, jęcząc jak jakiś pierdolnięty świr. Nie minęło pięć minut, a ten spuścił się mi w usta. Wyplułem jego spermę i zszedłem z łóżka. Polazłem do Jeffa, który wyglądał, jakby ktoś mu coś zrobił, a ten pomógł koledze wyjść i ustawił go na ławce. Zasnął.
 A ja? Ja wróciłem na bar i tam zająłem się kolejnymi klientami. Bardzo dzielnie pracowałem, bo jednak obsłużyć piętnastkę wcale nie jest tak łatwo. Tym bardziej, że tylko trzech nie chciało seksu. Większość tylko po to  przychodziła.
 Wróciłem do domu koło drugiej. Laara już spała, a ja... Ja zadzwoniłem do Oliwiera.
 - Hej - powiedziałem do słuchawki i zaszlochałem.
 - Hej, co jest? - zapytał miękkim głosem. Takim, który potrafił mnie uratować od płaczu.
 - Nie przyszedłeś - jęknąłem do słuchawki cichutko.
 - Nie miałem czasu. Mam przyjść teraz?
 - Tak - szepnąłem, a ten się rozłączył.
 Poszedłem do łazienki i rozebrałem się, wziąłem szybki prysznic. Zmyłem z siebie ich pot, zmyłem ich zapach, oraz swój wstyd. I już było ze mną dobrze. Ubrałem świeże bokserki, a potem spodnie od dresu, po czym ktoś, jak mniemam Oliwier, zadzwonił domofonem. Podbiegłem do drzwi i otworzyłem je, zaraz po tym przytuliłem się do niego mocno, zarzucając mu ręce na szyję.
 - Co jest? - zapytał jak wcześniej przez telefon i objął mnie, chowając głowę w zagłębienie mojej szyi.
 - Dalej to samo - mruknąłem, a ten zaraz złapał mnie za kolana i położył sobie na biodra. Westchnąłem zaskoczony i złapałem się go mocniej.
 - Nie puścisz mnie, prawda? - zapytałem cicho, na co ten prychnął.
 - Nigdy. Idziemy spać - powiedział i pocałował mnie w szyję. Weszliśmy razem po schodach i zaraz położył mnie na łóżku. Uśmiechnąłem się do niego lekko i pomogłem mu ściągnąć kurtkę, potem koszulkę i spodnie.  Chciałem jeszcze bokserki. Ale nie mogę. Wyznaczył mi granicę, więc się jej trzymam, dopóki mogę i daję radę. Wszedł na łóżko i przytulił mnie do siebie. Przykrył nas kołdrą, pocałował głowę, a ja podniosłem swoją i przez to ja mogłem go pocałować. Już normalnie, tak, jak lubię i tak jak chcę, żeby mnie całował. Uśmiechnąłem się szeroko i wtuliłem się w niego mocniej, po czym tak utulony, zasnąłem i w sumei sam nie wiedziałem kiedy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz