wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział III - Mój kochanek

 Dzisiejszy dyżur miałem już nie tylko na bramce, ale i w części miłości, jak ja to nazywałem. Czyli miałem pilnować wejścia d klubu, oraz uważać, żeby zaraz jakiś stary dziad nie zgwałcił jakiegoś chłopaczka. W końcu nikt z nas nie chciałby tragedii, tym bardziej, że jest tutaj kilku takich.... Mniej doświadczonych, powiedzmy.
 I już myślałem, że w sumie nic się nie będzie działo, aż nie zawołał mnie Danny. Nasz ulubieniec, bo w sumie przynosi najwięcej pieniędzy. Ludzie przychodzą tutaj do niego, zamawiają najdroższe drinki, a do tego on też ma z tego radochę, bo dostaje niezłe sumki w burdelu. I pomyśleć, że ma dopiero dwadzieścia jeden lat to ja nie umiem tego zrozumieć. Poza tym... Jest w Wet Flower od początku, co mnie też niesamowicie dziwi, bo musiał mieć siedemnaście lat. Zresztą. Mnie to już nic nie zdziwi, tym bardziej, że mamy tutaj jednego szesnastolatka, Gabriela.
 Złapałem starego dziada za koszulkę.
 - Dzięki, złotko - powiedział Danny, a nasz przyjemniaczek został wyrzucony przed wejście do klubu. Zaraz potem poleciały za nim jego ciuchy i wróciłem na salę. Nic się nie działo, a za godzinę mam zmianę, o tyle dobrego. Bo już w sumie trochę przysypiam. I chcę do domu. Do mojego kochanka. Do mojego chłopaka, z którym jestem już od dwóch lat. I mamy pomysł, żeby gdzieś wyjechać i wziąć ślub.
 Odetchnąłem i wziąłem wodę od barmana. Pogadałem z nim i zaraz przyszedł George, który to zamienił się ze mną. Poszedłem do szatni za barem i zabrałem stamtąd swoje ciuchy raz plecak. Wyszedłem, żegnając się. No i jeszcze zauważyłem, że Danny liże się z jakimś facetem. Słodkie. Tym bardziej, że ja tego gościa kojarzę. Kiedyś, jak nie chciałem go wpuścić, powiedział, że mam zawołać właśnie naszego słodkiego, chudego, bruneta o niebieskich oczach. I tylko dzięki temu, że się znali miałem prawo do wpuszczenia go tutaj.
  Zatrzymałem się na światłach. Do domu już tylko kilka metrów. Takie szczęście. Położę się spać i będę znowu do życia.
 Przeszedłem przez ulicę i zaraz wszedłem w jedną z mniejszych uliczek. Znalazłem swoje drzwi, po czym przeszedłem przez nie i sprawdziłem skrzynkę. Już chyba miałem taki nawyk. Wszedłem po schodach, potem kolejnych i znowu, aż nie znalazłem się na drugim miejscu. Cicho, żeby nie obudzić Jonathana, od kluczyłem drzwi i wszedłem do środka. Ściągnąłem swoje buty, potem torbę. Polazłem do sypialni, a widząc, że ten śpi - uśmiechnąłem się lekko.
 Poznaliśmy się przez dosłowny przypadek. Kiedyś spóźniłem się do pracy, więc biegłem i na jednym z zakrętów przez przypadek wpadłem na chłopaka. Mały, rudy, z brązowymi oczami, oblał kawą i zaczął na mnie kląć, więc przeprosiłem go i zaprosiłem do siebie, bo w sumie miałem blisko. Tam mógł się umyć i dałem mu jakieś swoje ciuchy, które były na mnie za małe. Niestety, ale Jonathan ma zaledwie metr siedemdziesiąt dwa wzrostu, kiedy ja mierzę dwa metry bez dwóch centymetrów, więc spodni mu swoich dać nie miałem jak. Potem zrobiłem mu kawę i kiedy tak siedzieliśmy na mojej kanapie, okazało się, że mamy masę tematów. Nie zamykały nam się usta, więc spotkaliśmy się jeszcze raz i kolejny... Aż nie dowiedziałem się, że jego facet go notorycznie bije. Oczywiste jest, że nie chciałem go tego dopuścić, żeby w pewnym momencie zabił mojego chłopca,w którym się zakochałem, więc pewnego dnia zabrałem walizkę ze swojego domu i przyszedłem do Jonathana, kiedy jego facet był w domu. Dostał kilka razów w twarz i leżąc na podłodze patrzył, jak pakuję swojego obecnego chłopaka. Zabrałem go od niego i teraz nie chciałbym dopuścić, żeby znowu przechodził przez takie piekło, więc rozpieszczam go jak tylko mogę. Przez to, że ja dobre zarabiam - Jonathan nie pracuje, co najmniej trzy razy w roku jeździmy i latamy na jakieś wycieczki. Czasami za granicę, czasami w kraju. Do tego robię mu obiady, kiedy mam nocki i przynoszę śniadania do łóżka. Zabieram na zakupy, a do tego przytulam i całuję i powtarzam, że go kocham oraz, że nie musi się niczego przy mnie bać.
 I jakoś tak wytrzymuje ze mną aż dwa lata. Niesamowite.
 - Wróciłeś? - zapytał przez zaspany głos, kiedy to ja rozbierałem się z ciuchów, aż nie zostałem w samych bokserkach.
 - Tak, śpij. Już się kładę - powiedziałem z lekkim uśmiechem i wgramoliłem się pod kołdrę na łóżko. I zaraz mój mały przytulił swoją głowę do mojej klatki piersiowej i dalej spał. Czy on nie jest uroczy? Głaskałem go jeszcze chwilę po głowie, dopóki sam nie zasnąłem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz