niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział IX - Miły poranek

 Wstałem, jak zwykle, przed Jonathanem. Mój malec spał i przytulał się mi do boku, aż wydawałoby się, że zaciąga się przez sen moim zapachem. Kochany. Sięgnąłem po poduszkę i położyłem ją w jego ramionach, kiedy wstałem z łóżka. Żeby nie poczuł, że czegoś mu brakuje. Odwrócił się i poszedł dalej spać, a ja tak, jak stałem, poszedłem do kuchni.
 Wstawiłem czajnik na wodę, a za ten czas zabrałem wszystko, co było mi potrzebne do zrobienia naleśników. Sięgnąłem po tackę i położyłem na niej talerz, a za ten czas zrobiłem masę. Wylałem ją na rozgrzaną patelnię, a kiedy jeden się smażył - wziąłem małe miseczki i wylałem do jednej sos klonowy, do kolejnej masło orzechowe, a do jeszcze kolejnej czekoladę. Dorzuciłem do większej truskawki i wyciągnąłem naleśnika. Zrobiłem ich jeszcze z dziesięć, aż nie pomyślałem, że i tak tego nie zjemy.
 Położyłem dwie kawy na tacce i zabrałem śniadanie do łóżka. Położyłem tackę na szafeczkę nocną po stronie Jonathana i położyłem się na łóżku. Jak dobrze, że go stamtąd zabrałem. Mój mały zostałby tam zakatowany szybciej, niż ja wywalam nawalonych klientów. Przybliżyłem się do niego i zabrałem mu poduszkę, po czym pocałowałem go krótko w usta.
 - Dzień dobry - szepnąłem i pocałowałem go nieco mocniej. Zaraz jego dłoń powędrowała na mój policzek i przytrzymała mnie na dłużej. Do tego oddał pocałunek i kiedy się odsunąłem - Jonathan otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie tak uroczo jak tylko on potrafi.
 - Hej - mruknął i podniósł oczy na moje włosy. - Sterczą ci - mruknął i zabrał się za ich poprawianie.
Podniósł się i kiedy skończył, rozejrzał po pomieszczeniu. - Mówiłem ci już, że nie musisz mi codziennie robić śniadania - mruknął, uśmiechając się szeroko, po czym sięgnął po tackę i położył ją sobie na uda. - Ale dziękuję - dodał po chwili i znowu przyciągnął mnie, całując czule.
 - Smacznego - powiedziałem i położyłem się na jego łydce, spoglądając na mojego rudzielca. Świetne ma te włosy. A piegi na całym nosie, kościach policzkowych, samych policzkach i czole dodają mu tak zajebistego uroku, że ledwo potrafię się powstrzymać od uśmiechu, kiedy na niego patrzę.
 - Ty nie jesz?
 - Ja mam kawę. Może jednego zjem - mruknąłem, a widząc, że ten zrobił naleśnika i właśnie kieruje go do moich ust, uśmiechnąłem się i wziąłem gryza. Ugryzł z drugiej i tak, aż naleśnika nie było, a my zostaliśmy w pocałunku.
 Sięgnąłem po kubek i wypiłem łyka kawy, siadając zaraz obok niego, że stykaliśmy się ramionami.
 - Na którą masz do pracy? - zapytał Jonathan, więc spojrzałem na niego, a potem na zegarek na szafeczce.
 - Na trzynastą. Dzisiaj wcześniej wracam - powiedziałem z uśmiechem i położyłem ręce na brzuchu. Odstawił śniadanie, zjadłszy chyba trzy naleśniki, po czym usiadł na moich biodrach. Moje ręce automatycznie znalazły się na jego biodrach, po czym uśmiechnąłem się szeroko. Schylił się i przytrzymał mi twarz, całując mnie lekko.
 - To może wspólny prysznic? - zapytał z uśmiechem i przejechał językiem po mojej dolnej wardze.
 - Co tylko zechcesz - mruknąłem i złapałem go za uda. Przejechałem z nim na krawędź łóżka i wstałem. Złapał się mnie za szyję i przytulił mocniej. Złapałem go za jego fajniutki tyłeczek i tak poszedłem z nim do łazienki. Dopiero tam zszedł i rozebrał się, wchodząc do kabiny. Puścił wodę i stanął pod ścianą  patrząc na mnie.
 Westchnąłem z uśmiechem i ściągnąłem swoje bokserki, wchodząc do niego do środka. Woda od razu naleciała na mnie, bo stanąłem przed nim, zjeżdżając dłonią po całym jego ciele, aż do kolana, za które przyciągnąłem go mocno do siebie i położyłem na swoim biodrze. Zostawił ją tam, a wtedy ja zjechałem na jego tyłek, gdzie lekko ścisnąłem.
 Przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie, przez co zamruczałem mu w usta. Pocałowałem go jeszcze namiętniej i zaraz moje dwa palce weszły w niego. Przez ten krótki zabieg Jonathan zadrżał i cicho jęknął. Zjechałem ustami na jego szyję, a wtedy on ukrył swoją twarz w moim ramieniu. Pewnie znowu się cały zarumienił. Cholera. Zaraz pokiwał głową i jego ręka zjechała na mojego członka. Przez moment jedynie bawił się palcami samym czubkiem, ale zaraz przestał i cała jego mała rączka objęła mojego przyjaciela. Uśmiechnąłem się szeroko na ten dotyk ui odchyliłem na chwilę głowę.
 Kiedy wiedziałem, że już jest wystarczająco rozciągnięty - odwróciłem go do siebie tyłem i pocałowałem go lekko w kark, wchodząc w niego niemal w całości. Jęknął przez to i wypiął się lekko, zaciskając ręce na kafelkach. Złapałem jego dłoń i splotłem nam palce. Pchnąłem lekko biodrami i widząc, że ten przez moment zaciska oczy - zatrzymałem się.
 - Wszystko dobrze? - zapytałem cicho, całując go od karku do połowy kręgosłupa.
 - Tak, dalej - mruknął i wedle jego życzenia znowu zacząłem ruszać swoimi biodrami. Złapałem go jedną ręką w biodrze i przycisnąłem do siebie. I tak poruszałem biodrami, coraz szybciej i szybciej, aż nie doszedłem w nim, z głośnym jękiem, który on z siebie też wydał. Złapałem go i odwróciłem głowę w jego stronę.
 - Kocham cię, wiesz? - zapytałem i znowu go pocałowałem.
 - Ale ja ciebie mocniej - mruknął i wtedy z niego wyszedłem. Chłopak odwrócił się do mnie przodem i znowu mnie pocałował. Sięgnął po myjkę i umył mnie, potem ja jego. No i potem umyłem mu te jego rude kłaki, a ja sobie musiałem poradzić sam. Bo.. No... Nie dosięga. Ale co w tym dziwnego? Jest dużo niższy ode mnie.
 Wyszedł, a potem ja.
 Uwielbiam takie poranki.

2 komentarze :

  1. Płoooooo, niesamowite to! Czekam na kolejny rozdział :3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam ze ktokolwiek to czyta xd
      Dziękuję :3

      Usuń