Danny'ego.
On chyba nawet nie wie, ile dla mnie znaczy. Dlatego dla obu nas byłoby lepiej, gdyby przestał dawać dupy każdemu, kto zechciałby zapłacić. On przestałby być wykorzystywany przez największych oblechów życia, a ja byłbym pewny, że nikt inny, poza mną, go nie ma. I to uszczęśliwiłoby mnie do reszty. Wtedy może nawet chciałbym z nim być na stałe, zwłaszcza, że jst naprawdę cudowny. Ale nie umiem. Nie mogę. Ledwo go całuję, kiedy myślę, że jeszcze godzinę temu mógł mieć w ustach kutasa jakiegoś grubego na brzuchu i w portfelu biznesmena.
Zaparzyłem sobie kawę. zaraz idę do pracy. A potem myślę, że zajrzę na chwilę do Danny'ego. Fajnie jest, kiedy przychodzę. Wydawałoby się, że gdy tylko mnie widzi - nie są dla niego ważni klienci, tylko ja. Zawsze ich zostawia. I przychodzi do mnie, bez względu na to, czy wcześniej się umawiali, czy też nie. Jest zawsze. I siedzimy na tym samy miejscu. Całe życie.
Wypiłem łyk, siadając przed telewizorem. Puściłem sobie jakąś muzykę i wziąłem do ręki telefon. Dzisiaj masz nockę? - wysłałem do Danny'ego. Na co on odpowiedział krótkie "tak". Uśmiechnąłem się miękko i dopiłem kawę. Chwilę mi to zajęło.
Potem poszedłem pod szybki prysznic, a kiedy wyszedłem przebrałem się w świeże bokserki. Poszedłem do kuchni. Zapaliłem papierosa i wyjrzałem za okno. Kilka dzieciaków, mimo dopiero wczesnej wiosny, bawiło się na placu zabaw. Danny kiedyś też był taki, prawda? Śmiał się, cieszył życiem i nie musiał się zastanawiać nad tym, czy zostanie dziwką. A nią został. I chyba teraz nie potrafiłby się inaczej utrzymać. Ale ja bym mu pomógł. Bardzo chętnie, nawet. Skończyłby jakieś studia i zaczął robić to, co zawsze chciał. Mógłby liczyć na mnie, tak samo jak ja na niego. Ale on nie chce. Nie umie. Chyba za bardzo uzależnił się od pieniędzy.
Popiół z połowy papierosa spadł mi na podłogę. Przez to, że cały czas chodzi mi po głowie, zapominam o wszystkim, co robię. Za dużo rozmyślam, za mało robię.
Skończyłem i kiepa wrzuciłem do popielniczki. Ubrałem się w spodnie, koszulę i zabrałem wszystkie papiery, które przyniosłem sobie do domu. Uśmiechnąłem się lekko do siebie w lustrze, wiszącym w przed pokoju. wyszedłem, zamknąłem drzwi i poszedłem do pracy.
***
Po wykonanej robocie poszedłem do domu. najszybciej, jak mogłem, wziąłem prysznic i wysuszyłem włosy. Potem ubrałem się, zabrałem pieniądze i telefon. Wyszedłem z mieszkania i poszedłem tam, gdzie chodzę od przeszło pół roku chodzę, praktycznie co dziennie.
Spojrzałem na zegarek. Dwudziesta czwarta osiem. Chyba dobrze. Nie powinien teraz mieć nikogo, ale to w sumie nie ode mnie zależy, a jedynie od inteligencji ludzi.
Wszedłem do środka, wyrzucając gdzieś w bok papierosa. Usiadłem na naszym stałym miejscu, a Danny'ego dalej nie było. Gdzie on się podział? Zawsze przychodził. I czekał gdzieś na mnie. Albo palił papierosa przed wejściem do klubu. Może teraz jest inaczej?
W pewnym momencie zauważyłem go, kiedy szedł z jakimś kolesiem. W sumie całkiem przystojnym. Tamten szedł kawałek za nim i trzymał go za tyłek. Kurwa. Zakuło mnie w serce. Nie to, żebym był zazdrosny, czy coś... Ale to taki okropny widok, kiedy on idzie z kimś innym, zwłaszcza, że tamtemu zależy głównie na jego tyłku. A nie na czymkolwiek innym. Cholera, Boli.
Podszedłem do nich, a widząc mnie, Danny zabrał jego rękę. Pomachałem głową i spojrzałem na tamtego rudzielca.
- Sorka. Jest ze mną - powiedziałem, łapiąc mojego kolegę za rękę.
Tamten prychnął. - Dobra, sory - mruknął i poszedł gdzieś, a Danny patrzył na mnie, jak na idiotę.
- Chciałem od niego niezłą sumkę wyciągnąć, co ty robisz? - zapytał, marszcząc brwi.
- Co ja robię!? - wykrzyczałem, ściskając mocniej jego rękę.
- Ałć. To boli, Olii... - jęknął, więc spojrzałem na jego prawie, że siną dłoń i zjechałem na nią. Podniosłem ją sobie do ust i pocałowałem we wcześniej ściskane miejsca.
- Przepraszam - mruknąłem i kolejny raz je pocałowałem. Potem puściłem jego dłoń i przełożyłem ją na policzek bruneta. Uniosłem mu lekko głowę i pocałowałem go delikatnie, a chwilę potem on przymknął oczy i oddał mi pocałunek. - Idziemy? - zapytałem, na co on kiwnął ochoczo głową. Złapałem go za dłoń i splotłem nam palce. Zaprowadziłem go do naszego miejsca.
Pogadaliśmy. w sumie głównie o tym, co robiłem w pracy, a potem o tym, czy przyjdzie do mnie, jak skończy. Potem kolejny raz zrobiłem mu wykład na temat tego, że powinien skończyć z zawodem, na co on odpowiedział tylko "za jakiś czas". Co i tak nie bardzo mi się podobało. Gdyby... gdyby chciał mógłby to zrobić już dzisiaj. Taki ból. To okropne.
Minęły chyba dwie godziny. Skończył pracę, ja też. I poszliśmy do mnie. ten od razu padł, więc tylko rozebrałem go i położyłem się obok. Przykryłem go kołdrą, I sam położyłem się spać.
Nie chcę więcej czuć tej jebanej zazdrości.
Spojrzałem na zegarek. Dwudziesta czwarta osiem. Chyba dobrze. Nie powinien teraz mieć nikogo, ale to w sumie nie ode mnie zależy, a jedynie od inteligencji ludzi.
Wszedłem do środka, wyrzucając gdzieś w bok papierosa. Usiadłem na naszym stałym miejscu, a Danny'ego dalej nie było. Gdzie on się podział? Zawsze przychodził. I czekał gdzieś na mnie. Albo palił papierosa przed wejściem do klubu. Może teraz jest inaczej?
W pewnym momencie zauważyłem go, kiedy szedł z jakimś kolesiem. W sumie całkiem przystojnym. Tamten szedł kawałek za nim i trzymał go za tyłek. Kurwa. Zakuło mnie w serce. Nie to, żebym był zazdrosny, czy coś... Ale to taki okropny widok, kiedy on idzie z kimś innym, zwłaszcza, że tamtemu zależy głównie na jego tyłku. A nie na czymkolwiek innym. Cholera, Boli.
Podszedłem do nich, a widząc mnie, Danny zabrał jego rękę. Pomachałem głową i spojrzałem na tamtego rudzielca.
- Sorka. Jest ze mną - powiedziałem, łapiąc mojego kolegę za rękę.
Tamten prychnął. - Dobra, sory - mruknął i poszedł gdzieś, a Danny patrzył na mnie, jak na idiotę.
- Chciałem od niego niezłą sumkę wyciągnąć, co ty robisz? - zapytał, marszcząc brwi.
- Co ja robię!? - wykrzyczałem, ściskając mocniej jego rękę.
- Ałć. To boli, Olii... - jęknął, więc spojrzałem na jego prawie, że siną dłoń i zjechałem na nią. Podniosłem ją sobie do ust i pocałowałem we wcześniej ściskane miejsca.
- Przepraszam - mruknąłem i kolejny raz je pocałowałem. Potem puściłem jego dłoń i przełożyłem ją na policzek bruneta. Uniosłem mu lekko głowę i pocałowałem go delikatnie, a chwilę potem on przymknął oczy i oddał mi pocałunek. - Idziemy? - zapytałem, na co on kiwnął ochoczo głową. Złapałem go za dłoń i splotłem nam palce. Zaprowadziłem go do naszego miejsca.
Pogadaliśmy. w sumie głównie o tym, co robiłem w pracy, a potem o tym, czy przyjdzie do mnie, jak skończy. Potem kolejny raz zrobiłem mu wykład na temat tego, że powinien skończyć z zawodem, na co on odpowiedział tylko "za jakiś czas". Co i tak nie bardzo mi się podobało. Gdyby... gdyby chciał mógłby to zrobić już dzisiaj. Taki ból. To okropne.
Minęły chyba dwie godziny. Skończył pracę, ja też. I poszliśmy do mnie. ten od razu padł, więc tylko rozebrałem go i położyłem się obok. Przykryłem go kołdrą, I sam położyłem się spać.
Nie chcę więcej czuć tej jebanej zazdrości.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz